Najlepszym i w zasadzie jedynym skutecznym sposobem na zmniejszenie napięcia, to po prostu odbiór i wykorzystanie prądu w trakcie produkcji. Wielu użytkowników próbuje to zrealizować poprzez ustawianie np. timerów w urządzeniach domowych (np. zmywarka, czy pralka) tak, żeby uruchamiały się i pracowały w trakcie szczytu produkcji prądu.
Jest to jak najbardziej słuszne podejście, ale… niestety niewystarczające, a w przypadku wyłączających się instalacji ma nawet odwrotny skutek dla portfela, niż gdyby uruchomić tę pralkę po powrocie z pracy do domu.
Problem polega na tym, że gdy masz instalację fotowoltaiczną z falownikiem trójfazowym (a taka jest najczęściej spotykana), to musisz zadbać o to, żeby nie przekroczyć na żadnej z trzech faz napięcia 253 V, które spowoduje, że falownik wyłączy produkcję prądu.
Popatrz na poniższy wykres – pokazuje on produkcję energii elektrycznej i przerwy w pracy falownika w momencie, gdy napięcie jest za wysokie:
Spróbuj zapanować nad tym chaosem przy pomocy pralki, zmywarki i piekarnika…
Ta instalacja praktycznie nie pracuje od godziny 10 do 15 – możesz próbować nastawić pralkę, czy zmywarkę, ale te urządzenia zmniejszą napięcie w niewielkim stopniu, a do tego i tak zrobią to na jednej fazie. Jeśli na pozostałych 253 V będą przekroczone, to i tak się falownik wyłączy. Tak naprawdę nastawisz urządzenie na godzinę, w której produkcja jest wyłączona i do pracy tego sprzętu pobierzesz prąd z sieci, za który trzeba będzie zapłacić.
Dlatego przy tak wadliwie działającej instalacji bardziej się opłaca uruchomić te sprzęty po południu – jeśli wrócisz do domu o 16, to jeszcze się „załapiesz” na trochę własnego prądu.
Jest natomiast sprzęt, który w wyraźny i ciągły sposób obniży napięcie (wynika to z jego charakterystyki pracy) – grzałka elektryczna. Proponuję wykorzystać ten sprzęt, ale odwrócić spojrzenie na jego wykorzystanie.
Potraktuj ją nie jako urządzenie, które będzie ogrzewało wodę (to będzie efekt uboczny, bardzo potrzebny, ale uboczny), ale które będzie zmniejszało napięcie w sieci. Grzałka musi być trójfazowa, żeby pracowała na każdej fazie i przy pomocy regulatora napięcia zmieni Twój wykres przedstawiający produkcję prądu z tego, który prezentowałem wyżej na taki:
Dlaczego proponuję traktować grzałkę jako urządzenie obniżające napięcie? Dlatego że w proponowanym przez nas rozwiązaniu ma ona właśnie taki charakter.
Regulator napięcia ma w pierwszej kolejności nie dopuścić do wyłączenia instalacji – posługuje się do tego właśnie grzałką. To jest jego podstawowe działanie – Twoja instalacja ma pracować i produkować prąd. Natomiast drugie, równie ważne zadanie, to umożliwienie maksymalnego wykorzystania zużycia prądu w trakcie produkcji.
Tu wracam do tych wszystkich pozostałych urządzeń, o których pisałem wcześniej – pralek, zmywarek, piekarników, suszarek do ubrań itd. Z regulatorem możesz je nastawiać bez obaw, że będziesz płacił za prąd do ich zasilania.
Jeśli zaprogramujesz jedno, czy dwa urządzenia, żeby się włączyły np. o godz. 12:00, spowoduje to, że np. na pierwszej fazie napięcie spadnie, to regulator na tej konkretnej fazie wyłączy zasilanie grzałki.
Dzięki temu produkowany prąd będzie w pierwszej kolejności zasilał Twoje urządzenia domowe, a grzałkę dopiero wtedy, gdy będzie to potrzebne, żeby nie dopuścić do wyłączenia instalacji fotowoltaicznej. Odwracamy tutaj filozofię pracy tego urządzenia – grzałka ma się włączyć jako pierwsza, żeby instalacja pracowała, ale ma ostatni priorytet jeśli chodzi o wykorzystanie prądu.
Pozwala to zmaksymalizować wykorzystanie Twojej energii elektrycznej na bieżąco i jednocześnie zmaksymalizować jej odprowadzanie do sieci energetycznej.
Gdybyś miał jakieś dodatkowe pytania odnośnie tego systemu, to zapraszamy do kontaktu!